Serdecznie witamy na stronie poświęconej naszym wakacjom w Lloret De Mar w Hiszpanii w 2006 roku
.

 
 

 strona główna | hotel Florida Park | Lloret De Mar sprzed lat | nasze Lloret De Mar | Tossa De Mar | Blanes | Marineland | Barcelona

BARCELONA | po raz pierwszy | po raz drugi | po raz trzeci
   Wybierając się na urlop do Lloret de Mar mieliśmy w planie trzy wizyty w położonej ok. 70 km dalej stolicy Katalonii - Barcelonie. Jeszcze przed wyjazdem zaopatrzyliśmy się w Kieszonkowy przewodnik Barcelona wraz z planem miasta oraz w plan linii barcelońskiego metra. Wiedzieliśmy, co chcemy zwiedzić i ustaliliśmy ogólny zarys wycieczek. Zrezygnowaliśmy z oferowanej przez organizatora naszych wczasów wycieczki autokarem, bo preferujemy zwiedzanie na własną rękę, co pozwala zatrzymywać się tam, gdzie chcemy i poświęcić więcej czasu miejscom, które nas szczególnie zainteresują. wycieczka autokarem turystycznym nie dostarczy takich emocji, jak podróż na własną rękę pociągiem, czy metrem i poznawanie miasta na własną rękę.
   Lloret de Mar ma bardzo dogodne połączenie z Barceloną. Można wybrać prosty wariant - podróż bezpośrednim autobusem linii Safra z dworca autobusowego w Lloret do Ronda Sant Pere w Barcelonie. Autobusy kursują co 1,5 godziny, podróż trwa godzinę. Bilety w cenie 7,85 euro można kupić w kasie na dworcu autobusowym w Lloret lub u kierowcy. Inny wariant to podróż z przesiadką: z dworca autobusowego w Lloret de Mar co pół godziny kursują autobusy linii Pujol do stacji kolejowej w Blanes (Blanes Estacio). Podróż trwa 20 minut, bilety w cenie 1,20 euro można kupić w kasie na dworcu autobusowym w Lloret lub u kierowcy. Autobus zatrzymuje się przy wejściu na stację. Kursy są zsynchronizowane z odjazdami pociągów Renfe tak, że na stacji w Blanes mamy akurat tyle czasu, ile potrzeba na zakup biletu kolejowego do Barcelony. Cena biletu 3,80 euro. podróż trwa ok. 1 godzinę 20 minut.
   My wybieraliśmy ten drugi wariant dojazdu do Barcelony. Jadący w kierunku stolicy Katalonii pociąg przejeżdża przez kolejne nadmorskie kurorty, jak np. Malgrat de Mar, Santa Susana czy Calella. mamy okazją śledzić linię brzegową, zobaczyć plaże w różnych miejscowościach. Bliżej Barcelony teren staje się bardziej uprzemysłowiony. Ten pociąg to istna wieża babel, gdzie słychać prowadzone w różnych językach rozmowy podróżujących turystów z całej Europy oraz kataloński akcent mieszkańców dojeżdżających do pracy.
   W trakcie naszej pierwszej wycieczki mieliśmy w planie zwiedzić Park Guell, stadion Camp Nou, przejść się ulicami Barcelony, podziwiając dzieła Gaudiego i innych architektów oraz odwiedzić najsłynniejszą barcelońską ulicę La Rambla. Wyjechaliśmy o 7.30 z Lloret de Mar autobusem do stacji w Blanes, a stamtąd pociągiem Renfe o 7.39 do Barcelony.
   W Barcelonie wysiedliśmy około dziewiątej rano na stacji Plac Kataloński, gdzie za 6,75 euro kupiliśmy bilety strefowe na 10 przejazdów środkami komunikacji miejskiej (metro, autobusy, tramwaje). Na Placu Katalońskim przesiedliśmy się na zieloną linię metra i dojechaliśmy do stacji Lesseps. Ze stacji, kierując się drogowskazami udaliśmy się spacerem w kierunku Parku Guell. Jak informują drogowskazy park jest położony 1350 metrów od stacji metra. Mijamy ruchliwe ulice, wchodzimy w nieco spokojniejszą, wspinającą się pod górkę, skręcamy w prawo na końcu ulicy i jesteśmy przy wejściu do Parku.
   Nazwa parku pochodzi od zleceniodawcy i fundatora parku barcelońskiego przemysłowca - Eusebio Guella który - zauroczony angielskimi "miastami-ogrodami" zlecił projekt i wykonanie swojemu przyjacielowi, katalońskiemu architektowi Antonio Gaudiemu. Projekt w założeniu był osiedlem dla bogatej burżuazji mającym powstać na powierzchni 20 ha pobliżu tzw. Łysej Góry. Prace prowadzono w latach 1900-1914, jednak Gaudí nigdy nie ukończył projektu. W 1922 roku władze wykupiły teren i przekształciły go w park miejski.
   Już przy samym wejściu do parku mamy okazję zobaczyć dwa bajkowe budynki projektu Gaudiego. W jednym mieści się sklep, w drugim wystawa poświęcona powstawaniu parku. Na wprost wejścia znajdują się schody wejściowe do głównego pawilonu. Gaudí umieścił w nich trzy mozaikowe wysepki: pierwszej nadał formę groty, drugiej - węża na tle katalońskiej flagi - symbolu mądrości, trzeciej - salamandry. W godzinach porannych nie ma jeszcze tłumów turystów i można spokojnie podziwiać bajkowe ozdoby. Schody prowadzą wprost do Sali Kolumnowej. Tu 86 kolumn o wzorach antycznych, podtrzymuje znajdujący się powyżej duży taras, opasany długą ławką, która jest jednocześnie gzymsem pawilonu pod nim. Ławka, ozdobiona kolorowymi mozaikami jest jednym z charakterystycznych elementów parku. Z tarasu rozciąga się panoramiczny widok na Barcelonę. Turystów w parku przybywa z każdą chwilą i często trzeba odczekać chwilę, by znaleźć wolne miejsce na mozaikowej ławce.

PS. W październiku 2011r. czyli po 5 latach powróciliśmy do Hiszpanii, a konkretnie spędziliśmy tydzień w Barcelonie. Co w tym czasie robiliśmy możecie przeczytać na specjalnie przygotowanej, dodatkowej stronie: Barcelona 2011

 

 

 
 

   Unikalna i bajkowa architektura parku jest niezwykła i na pewno warta obejrzenia. Czas upływa błyskawicznie, gdy spacerujemy alejkami, przyglądając się swoistym motywom architektonicznym, czy po prostu wypoczywamy w cieniu drzew. Park jest niesamowity i szkoda go opuszczać. Tego dnia chcieliśmy jednak zobaczyć jeszcze kilka miejsc, więc przed południem ruszyliśmy w drogę powrotną dna stację metra Lesseps.
   Zieloną linią metra dojechaliśmy do stacji Diagonal, gdzie przesiedliśmy się na linię niebieską i dojechaliśmy do stacji Collblanc. Stamtąd pieszo doszliśmy do stadionu Klubu FC Barcelona - Camp Nou (Nowe Boisko). W kompleksie budynków mieszczą się oprócz tego obiektu także mniejszy stadion, lodowisko, muzeum klubu i dwupiętrowy sklep z pamiątkami i gadżetami klubowymi - FC Botiga Megastore. W kasie za cenę 11 euro możemy nabyć bilet, uprawniający do 45-cio minutowej wycieczki po stadionie i muzeum.
   Ten największy z europejskich stadionów od zewnątrz nie robi wrażenia tak ogromnego obiektu, jakie sprawia, gdy już znajdziemy się w środku. W ramach wycieczki zobaczymy szatnie drużyny gości, wejście na murawę, ławki dla zawodników czy pomieszczenia dla dziennikarzy. W muzeum mamy okazję zobaczyć zdobyte przez barcelońską drużynę trofea i historyczne zdjęcia z dziejów klubu. Nieco czasu spędziliśmy też w sklepie z pamiątkami. Wybór tu ogromny: os strojów i sprzętu sportowego po zegarki. Droższe i tańsze pamiątki, gadżety z symbolami klubu czy podobiznami największych sław grających w drużynie.

   Prosto z barcelońskich sportowych obiektów wróciliśmy na stację Collblanc i niebieską linią metra dojechaliśmy do stacji Sagrada Familia. Ze stacji wychodzimy tuż przy tej monumentalnej budowli. Świątynia Pokutna Świętej Rodziny - Sagrada Familia, to kolejne dzieło Antoniego Gaudiego, które zamierzaliśmy odwiedzić. Gaudi budował ją od roku 1910 przez 16 lat. Ostatnie dziesięć lat życia spędził w szopie, na terenie budowy. Niemiał szans zobaczyć dzieła ukończonego, bo choć mija niemal sto lat od rozpoczęcia budowy, prace nadal trwają, a katedra wciąż pozostaje niedokończona. Obecnie budynek ma 110 metrów długości, a wieża główna ma mieć 198 metrów wysokości. Katedrę można zwiedzać, mimo, że nie jest ukończona. Kolejki do kas świadczą o wielkim zainteresowaniu, jakie wzbudza. Można np. wjechać windą na jedną z wież, czy zejść do krypty, gdzie został pochowany Gaudi. Mieści się w niej muzeum, w którym możemy zobaczyć, jak wyglądał projekt katedry wg Gaudiego i jakim uległ zmianom.

   Trudno oderwać wzrok od tej niesamowitej budowli, która stała się już jednym z symboli stolicy Katalonii. My, po odpoczynku w cieniu parku przy katedrze udaliśmy się na długi spacer ulicami Barcelony: Carrer de Mallorca, Avenguda Diagonal i Passeig de Gracia, podziwiając charakterystyczne modernistyczne budynki, stworzone przez Gaudiego i innych katalońskich architektów na zlecenie bogatych mieszczan.      
   Wśród tych architektonicznych perełek uwagę zwracają np. słynna Casa Mila z fasadą z szarego kamienia, czy Casa Batlo, którego fasada pokryta jest zielono-błękitną ceramiką. Warto wybrać się na taki spacer ulicami, i idąc rozglądać się wokół.
   Szeroka Passeig de Gracia zaprowadziła nas na Plac Kataloński. Otwarty w 1927 roku plac, to miejsce, gdzie spotykają się tłumy turystów i mieszkańców miasta. Warto przyjrzeć się architekturze placu i budynków wokół, odpocząć na ławce, czy w którymś z kawiarnianych ogródków.

   To właśnie od Placu katalońskiego zaczyna się słynna barcelońska handlowa ulica La Rambla, chyba jedna z najsłynniejszych ulic w Europie. La Rambla ma 1,5 km długości, składa się z pięciu odcinków. Spacer w cieniu platanów mija błyskawicznie: słyszymy śpiew kanarków, mijając kramy sprzedające ptaki, rybki i króliczki, owiewa nas zapach kwiatów ze stoisk z ciętymi i doniczkowymi roślinami. Kupimy tu też prasę, widokówki i pamiątki. Co chwila mijamy ulicznych artystów: muzyków, tancerzy, czy poprzebieranych w rozmaite stroje mimów. Malarze oferują obrazy i karykatury, a powstawanie niektórych dzieł możemy śledzić. Do tego wszystkiego kawiarniane ogródki i zabytkowe kamienice wzdłuż ulicy. Wszystko to sprawia, ze barcelońska La Rambla żyje własnym życiem i stała się jednym z symboli miasta. Ulicą La Rambla dojdziemy aż do Placu Portal de la Pau - Placu Bramy Pokoju, ze słynnym pomnikiem Kolumba i dalej do nadbrzeża. My jednak zakończyliśmy naszą pierwszą wycieczkę do Barcelony na końcu Rambli, gdzie zeszliśmy na stacje metra Drasssanes, podjechaliśmy do Placu Katalońskiego, gdzie przesiedliśmy się na pociąg do Blanes.

-><-ciąg dalszy Barcelona-><-
strona główna | hotel Florida Park | Lloret De Mar sprzed lat | nasze Lloret De Mar | Tossa De Mar | Blanes | Marineland | Barcelona